czwartek, 21 kwietnia 2011

Mój sposób na zmniejszenie bezrobocia w kraju i w rejonie

Do wniosków doszedłem sam pracując jako handlowiec w jednej z prywatnych firm z terenu Żuromina. Często składam oferty do przetargów na produkowany u nas sprzęt. Jak się okazuje, głównym i często jedynym kryterium wyboru pozostaje cena. W praktyce oznacza to, że wygrywa zazwyczaj tani sprzęt wyprodukowany w Chinach. Nie bierze się pod uwagę jakości, szybkiego i taniego serwisu, dostępu do części zamiennych. Nie bierze się pod uwagę zawyżonych przez skośnookich parametrów zamawianego sprzętu.
Co mówi Ustawa o zamówieniach publicznych.

„Zgodnie z art. 91 ust. 1 Ustawy Zamawiający wybiera ofertę najkorzystniejszą na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Z kolei art. 91 ust. 2 Ustawy stanowi, że kryteriami oceny są cena albo cena i inne kryteria odnoszące się do przedmiotu zamówienia, w szczególności jakość, funkcjonalność, parametry techniczne, zastosowanie najlepszych dostępnych technologii w zakresie oddziaływania na środowisko, koszty eksploatacji, serwis oraz termin wykonania zamówienia”. Zatem Ustawa nakazuje, aby w każdym przypadku kryterium oceny ofert była cena, natomiast inne kryteria ustala sam Zamawiający.  W praktyce prawie zawsze decyduje cena. Ustawa nawet w jednym słowie nie wskazuje na to, aby np. w pierwszej kolejności do kryterium wyboru zamówienia brać miejsce wyprodukowania sprzętu, a gdy taki towar nie jest produkowany w kraju dopiero wziąć pod uwagę towar spoza naszych granic.
Niestety Polak to nie Niemiec. Polak nie rozumie, że kupując nasz krajowy produkt daje w ten sposób pracę innym. Nasi zachodni sąsiedzi mają wpojone od małego, że najlepszy samochód to niemiecki, że najlepszy rower też niemiecki. W Polsce jeszcze pokutuje stereotyp z czasów komunistycznych. Wtedy co zagraniczne, to musiało być lepsze jak polskie. Jaki masz samochód? Zagraniczny. To od razu oznaczało, że ten zagraniczny musi być lepszy od polskiego. Czasy się zmieniły. W naszym kraju produkuje się coraz lepsze jakościowo towary. To samo dotyczy się naszej rodzimej żywności. Polskie masło jest zdecydowanie lepsze niż holenderskie. Podam przykład z naszego żuromińskiego podwórka. Wyroby mleczarskie naszej mleczarni są doceniane w innych rejonach kraju. W Żurominie jednak kupuje się masło ostrołęckie, a twaróg z Działdowa. Zarówno masło , które mało przypomina prawdziwe masło, jak również ser są gorsze jakościowo od żuromińskiego.
Skoro Polak nie rozumie, że należy kupować produkty ze swojego regionu to  powinna być zmieniona Ustawa, która w pewnym sensie powinna kreować kryterium wybierania ofert w przetargu.

Sytuacja miała miejsce w Żurominie w sklepie spożywczym. Rozmawiają dwie Panie w sklepie w kolejce. Jedna narzeka do drugiej, że jej syn nie ma pracy. Gdy ta pani podchodzi do kasy prosi o 4 kostki masła. Żuromińskie czy ostrołęckie pani sobie życzy? Oczywiście, że ostrołęckie. 
To jest właśnie przykład dlaczego mamy bezrobocie w Żurominie, dlaczego mamy je w kraju.

1 komentarz: