poniedziałek, 29 lipca 2013

Śladami pułkownika Sierżantowa, czyli wiemy coraz więcej

Po mojej publikacji dotyczącej pochówku żołnierza radzieckiego w Chamsku temat ten zaczął dalej kontynuować Tadek Manista.
Za jego zgodą i na jego prośbę publikuję poniższy tekst, który również ukazał się w Kurierze Żuromińskim.


Śladami pułkownika Sierżantowa

Jest kwiecień 1949 roku. Do Chamska przybywają żołnierze Wojska Polskiego w towarzystwie oficerów radzieckich. Obok pałacu stoją licznie zgromadzeni mieszkańcy wsi. Wszyscy oczekują na rozpoczęcie ekshumacji żołnierza radzieckiego, który zmarł w pałacu kilka lat wcześniej.


Strażnik pałacu

Dwór w Chamsku opustoszał. Uciekli ostatni Niemcy zajmujący pałacowe komnaty. Pozostawili po sobie masę sprzętu i uzbrojenia. Budynek nie czekał długo na kolejnych rezydentów. Tym razem byli to Rosjanie, którzy założyli tutaj swój sztab. Wkrótce do pałacu przywieziono rannego oficera radzieckiego – pułkownika Mikołaja Mikołajewicza Sierżantowa. Wieść niosła, że rany otrzymał w rejonie Pietrzyka, jednak nikt z mieszkańców nigdy nie dowiedział się, w jakich okolicznościach to się wydarzyło. Faktem jest, że żołnierz wkrótce zmarł (21 stycznia 45r. – ustalenie Sławomira Topolewskiego). Został pochowany ok. 20 m. od północno – zachodniego narożnika pałacu, na terenie przypałacowego parku. Rosjanie przenieśli się do Bronisława Kryszczaka i tym samym pałac na lata został pusty. Jego jedynym strażnikiem stał się pochowany obok płk. Sierżantow.

Dzień ekshumacji

Jest 3 kwietnia 1949 r. Miejscowa ludność wiedziona nie tyle ciekawością, ile obowiązkiem, tłumnie przybywa do parku. Idą młodsi, starsi, a nawet dzieci. Gromadzą się nieopodal pałacu. Przybywają także mieszkańcy Żuromina i okolicznych wiosek. Grób czerwonoarmisty nie jest imponujący: mogiła usypana z ziemi, z zatkniętym kołkiem i umieszczoną na nim czerwoną gwiazdą. Pod nią widać napisy w języku rosyjskim. Całość otoczona jest prowizorycznym ogrodzeniem z czterech desek. Straż Pożarna występuje w odświętnych mundurach. Dwóch z nich trzyma wartę już od godziny. Jednym z nich jest Tadeusz Budzich, drugim Eugeniusz Gręda. W końcu nadchodzi długo wyczekiwany moment. Z oddali słychać szum wojskowych pojazdów toczących się po „kocich łbach”. Wjeżdżają główną bramą od strony południowej i zatrzymują się. Z samochodu Pkw. Horch 901 produkcji niemieckiej, wysiadają oficerowie radzieccy w randze pułkowników, a z ciężarówki szeregowcy w polskich mundurach. Są to prawdopodobnie „kościuszkowcy”.

Ekshumacja

Rozpoczyna się moment wydobycia ciała z ziemi. Praca idzie sprawnie i wkrótce pojawia się pochówek. Sierżantow leży płytko, gdyż zmarznięta ziemia nie pozwalała przed paroma laty na głęboki wykop. Po rozkopaniu grobu do pracy przystępuje sześciu mężczyzn w długich, gumowych rękawicach. Ciało Sierżantowa spoczywa w czarnym worku, bez trumny. Po wydobyciu na powierzchnię worek zostaje rozwiązany, a oczom zebranych ukazuje się ciało wysokiego, postawnego mężczyzny w rosyjskim mundurze, bez nakrycia głowy. Nie nosi oznak rozkładu i łatwo można rozpoznać rysy twarzy. Przeniesiony zostaje do pałacu. Mieszkańcy nie mają tam wstępu. Następuje długi czas oczekiwania.

Kondukt opuszcza wieś

Z pałacu wyniesiona zostaje trumna. Następuje przemówienie delegata stojącego na ciężarówce. Teraz trumna zostaje załadowana na „Horch – a”, a obok zostają umieszczone wieńce. Czterech szeregowych zajmuje miejsca przy zwłokach. Z lewej strony widnieje sztandar ( prawdopodobnie pułkowy sztandar Sierżantowa), z prawej flaga Polski. Na ciężarówkę wsiadają strażacy ze swoim sztandarem. Wśród nich są Tadeusz Budzich i Edward Borkowski. Miejsca tam zajmują również oficerowie radzieccy. Uroczyste wydobycie ciała żołnierza dobiega końca. Mieszkańcy rozchodzą się do swoich zajęć a pojazdy kierują się na południe.

Sierpc

Przez Bieżuń i Rościszewo dwa pojazdy podążają w kierunku Sierpca. Wjeżdżają od strony tzw. „włók” i kierują się na Rynek Główny. Tu zebrały się tłumy ludzi. Proporce i sztandary powiewają na wietrze, w słońcu połyskują złote hełmy strażaków. Władze zorganizowały ogromną manifestację. Oczekiwanie dobiega końca, bo oto oczom zebranych ukazuje się kondukt jadący z Chamska. Zatrzymuje się na wysokości trybuny ustawionej przy południowej pierzei rynku. Budzich i Borkowski nie mogą nadziwić się ogromowi przybyłych. Rozpoczynają się przemówienia i odczyty. Podkreślana jest więź pomiędzy oboma narodami. Przedstawiona zostaje sylwetka pułkownika, oraz jego zasługi. Z portretu spogląda na tłum sam Mikołaj Mikołajewicz Sierżantow, a nad nim widnieje napis: ”Cześć bohaterom Armii Czerwonej”. Po skończonej części oficjalnej trumnę podejmuje sześciu żołnierzy. Niosą ją w kierunku klasztoru. Za nią kroczą: przedstawiciel Armii Czerwonej płk. Własow, Ludowego Wojska Polskiego – gen Jerzy Bordziłowski, a także władz partyjnych – Lucjusz Dura – wojewoda warszawski i Lipert – przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej. Budzich i Borkowski także kroczą za trumną. W pewnej chwili trumnę przejmuje sześciu przedstawicieli władz partyjnych.

W Alei Bohaterów

Po minięciu klasztoru kondukt zmierza w kierunku cmentarza parafialnego. Wszędzie stoją tłumy ludzi. Bardziej ciekawi siedzą na drzewach. Nigdzie jednak nie można dostrzec duchownych. Brama cmentarna także „oblepiona” jest gapiami. Budzich liczy rzędy. Za trzecim skręcają w lewo. Tutaj przygotowano grób dla Rosjanina. Jak przystało na bohatera, pułkownik zostaje złożony w Alei Żołnierzy Związku Radzieckiego, w Mogile Bohaterów. Spoczął obok swoich.


Od autora 


Uroczyste przeniesienie zwłok płk-a Sierżantowa było zwieńczeniem akcji przenoszenia szczątków żołnierzy radzieckich na cmentarz parafialny w Sierpcu. W tym miejscu warto postawić istotne pytania: czy dane nam będzie poznać pełniejszą historię tego człowieka, oraz dlaczego zasłużył sobie na miano bohatera? Przepastne archiwa Rosji niechętnie otwierają swoje podwoje, jednak nie opuszcza mnie nadzieja, że może…kiedyś… Póki co, relacje świadków są niemniej cennym źródłem informacji i na dzień dzisiejszy muszą nam wystarczyć. Pochodzą one od mieszkańców Chamska: Tadeusza Budzicha, Czesława Matusiewicza, Franciszka Wiśniewskiego, Tadeusza Manisty. Składam serdeczne podziękowania kol. Sławomirowi Topolewskiemu za wspólne poszukiwania.

Miejsce grobu wskazane przez Czesława Matusiewicza



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz